Dziś pokazać chcę Wam pewien pyszny przepis - wcale nie mam zamiaru ukrywać, że go ukradłam... ukradłam i to bezczelnie - od teściowej. Już jakiś czas temu Gosia podczas jakiejś rodzinnej imprezy zadebiutowała karkówką o przepysznym, słodkim smaku i już wtedy danie to wyjątkowo przypadło mi do gustu. Podczas kolejnych wizyt w domu rodzinnym Łukasza przepis się przewijał, a gospodyni próbowała go z różnymi mięsami - tak naprawdę nie ma większego znaczenia jakie mięso do tego przepisu wykorzystamy, gdyż całą robotę i tak załatwiają tu dodatki.
Ja dziś przedstawie Wam wersję z wołowiną, gdyż już od dawna krowa to moje ulubione zwierze - jednak możecie próbować z różnymi zwierzętami, oraz różnymi partiami mięsa, polecam przede wszystkim karkówkę, ewentualnie łopatkę. Wystrzegajcie się raczej mięs suchych, takich jak pierś z kurczaka lub schab, głównie dlatego że w wyniku obróbki termicznej nie uzyskacie ani grama sosu, który jest tu wskazany.
post scriptum: przepis został wykonany dzięki metodzie odtworzeniowej, ponieważ nigdy nie udało mi się uzyskać od autorki właściwej receptury. Zdaje się że jednak mi wyszło - dowodem niech będzie fakt że Łukasz jadł, aż uszy mu się trzęsły, a sąsiadka Gosia ( po spróbowaniu resztek ) następnego dnia wykorzystała przepis na swoich gościach.
Składniki:
300-350 gram wołowiny
3 duże cebule
1 marchewka
opakowanie śliwek suszonych
3 łyżki mielonego cynamonu
sól, pieprz
1 łyżka sosu sojowego
1/3 szklanki czerwonego słodkiego wina
1 łyżka masła
Przygotowanie:
Mięso kroimy na plastry ( pamiętaj aby wołowinę kroić w poprzek włókiem ), tak jakbyśmy przygotowywali mięso na steki. Lekko rozbijamy mięso ręką. Masło rozpuszczamy na patelni, obsmażamy mięso z obu stron żeby zamknąć pory, dzięki temu mięso zachowa wewnątrz swój sok.
Piekarnik nagrzewamy do 165`
Mięso układamy w naczyniu żaroodpornym. Cebulę obieramy, kroimy na piórka. Marchew również obieramy i kroimy na plastry. Na patelni na której smażyliśmy mięso przesmażamy teraz warzywa, aby trochę zmiękły - solimy je, pieprzymy do smaku, dodajemy śliwki, sos solowy oraz wino. Dusimy przez chwilę na wolnym ogniu. Całość przekładamy do mięsa.
Naczynie przykrywamy - pokrywką naczynia lub folią aluminiową - i pieczemy przez ok. 2,5 godziny. W ciągu pieczenia 2 razy przemieszajcie mięso... może zdarzyć się tak, że wasze mięso dojdzie szybciej, więc warto to co jakiś czas sprawdzać. Ja uwielbiam sprawdzać w trakcie gotowania - zdążę się najeść, zanim podam danie ;)
Tak przygotowane mięso można podać z ziemniakami, kluskami, chlebem - ale ja najbardziej lubię bez dodatków! Po co zapychać się dodatkami, skoro mamy przed sobą taką pychotkę?!
Wygląda świetnie :) A jeszcze pewni lepiej smakuje <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.monikoza.blog.pl