Z okazji weekendowych śniadań zawsze planuje w porannym menu jakąś pastę. Uważam że nie ma nic lepszego na powolne, leniwe śniadanie jak szklanka świeżego soku z pomarańczy, kawałek chrupiącego, ciepłego pieczywa oraz odrobina pysznej, samodzielnie przygotowanej pasty.
Choć na blogu nie znajdziecie wielu past, to ponoć jestem mistrzynią w kwestii ich produkcji - od dłuższego czasu wiele osób namawia mnie na książkę, której tematem przewodnim były by właśnie one. Wszystko przede mną, a tym czasem postanowiłam popracować nad wpisami... może w niedługim czasie staną się one podwaliną pod jakąś publikację.
1 wędzona makrela
100 gram chudego twarogu
1 mała czerwona cebula
sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
Makrelę obieramy ze skóry, oddzielamy kręgosłup. Do miseczki wrzucamy kawałki oddzielanej ryby, dokładnie sprawdzamy za pomocą kciuka i palca wskazującego czy w rybie nie zostały drobne ości.
Cebulę obieramy i kroimy na bardzo drobną kostkę, dodajemy do miski.
Twaróg kruszymy bezpośrednio do przygotowanej wcześniej ryby i cebuli. Solimy i pieprzymy. Za pomocą widelca mieszamy pastę, jednocześnie delikatnie ją rozgniatając aby składniki się połączyły.
Na początku może się Wam wydawać się pasta jest zbyt sucha i sprawia wrażenie jakby miała się wcale nie połączyć - odrobina cierpliwości, a wszytko nabierze odpowiedniej konsystencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz