Rzadko w mojej kuchni gotuje ktoś inny niż ja sama - mój Łukasz przyzwyczajony jest do tego, że to ja jestem "mistrzem patelni", więc nawet nie próbuje wchodzić mi w drogę, a pozostali z reguły przychodzą na gotowe. Okazało się jednak, że Zygmunt, który wraz z żoną Małgosią i córką Celiną często bywają naszymi gośćmi, postanowił się w piętek zrehabilitować za wszystkie kolacje które im do tej pory zaserwowałam. Tego dnia mieliśmy spotkać się tradycyjnie, niemal jak w każdy piątek... I nagle zostałam poinformowana, że nie mam dziś niczego przygotowywać, gdyż to on zajmuje się przekąskami. Co z tego wyszło - danie absolutnie proste w wykonaniu, męskie, można by powiedzieć - wpisujące się w filozofię freeganizmu ;)
1 kg ziemniaków
sól
papryka słodka i ostra w proszku
majonez
ketchup
sos barbecue
frytura lub olej
Przygotowanie:
Ziemniaki płuczemy, a nawet szorujemy bardzo dokładnie. Obieramy dość grubo.
Rozgrzewamy olej/fryturę.
I teraz uwaga - w gorącej fryturze smażymy OBIERKI. TAK! nie pomyliłam się - to taki sposób na wykorzystanie resztek w kuchni. Obierki smażymy ok. 2 razy dłużej niż tradycyjne frytki, gdyż potrzebują one więcej czasu żeby stać się chrupiące.
* Ważne uwaga dot. samego smażenia - należy pamiętać, że frytura musi być maksymalnie nagrzana. Najlepiej sprawdzać to rzucając krople wody na gotujący się olej - gdy te zaczynają pryskać, znaczy to że temperatura jest odpowiednia i można rozpocząć smażenie. Dodatkowo ilość smażonych składników nie może być większa, niż 2/3 frytury - inaczej ziemniaki/frytki/obierki nigdy nam się nie usmażą, nie staną się chrupiące ( w zamian nam się ugotują, zrobią miękkie i "kapciowate" )
Gdy obierki będą takie jak trzeba, wyciągamy je łyżką cedzakową na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Danie posypujemy mieszanką papryk ( ilość zależy od Waszych upodobań ) oraz solą i potrząsamy. Wykładamy na czysty talerz. Danie można podać z różnymi sosami np. majonezem, ketchupem, a najlepiej smakują z sosem barbecue.
* Jak nie macie planów na ziemniaki, które Wam zostały - pokrójcie je na grube plastry i również usmażcie - do piwa każda przekąska jest ok. ;)
Powiem Wam tak - może pomysł nie jest do końca przekonujący, zdjęcie niewiele wnosi, aby zmienić zdanie na temat tego dania... W smaku okazuje się jednak zaskakujące. Warto spróbować.
ja uwielbiam jak mój chłopak wchodzi do kuchni, ale rozpieściłam go i woli dostawać gotowe ;)
OdpowiedzUsuńNo mój wchodzi tylko wodę na herbatę zagotować - ale myślę że w moim przypadku nie jest to wina rozpieszczonego drania, tylko takiego co boi się porażki ;)
UsuńNa szczęście sąsiedzi się nie boją :D
OdpowiedzUsuńSmakowe :) !
OdpowiedzUsuńPan Zygmunt to niezwykle przystojny młodzieniec.
OdpowiedzUsuńja do piwa od niedawna jem kabanosy smakowe :D przerzucilem sie z chipsow, bo to troche niezdrowe bylo. najbardziej mi podchodza cienkie bekonowe z biedronki w takim brazowym opakowaniu. polecam sprobowac :D
OdpowiedzUsuń