No i stało się... właśnie wtedy gdy na leśnie grzyby nie ma żadnych szans, mnie właśnie nachodzi na nie smak. Na szczęście mam przyjaciela, który jest prawdziwym mistrzem w kwestii zbierania grzybów, gdy jest na nie sezon - Marek, jak tylko pojawiają się grzyby, z koszyczkiem i nosem we mchu w lesie spędza chyba 24 godziny na dobę. Efektem tego są hurtowe ilości zbiorów, a mi w tym roku podarowany został spory zapas. Oczywiście część tradycyjnie wysuszyłam, więc teraz służy mi jako ratunek, gdy smak mam na grzybki.
Składniki:
makaron, grube spaghetti
garść suszonych grzybów
szklanka śmietanki 18%
pół szklanki białego, wytrawnego wina
4 plasterki boczku
kilka gałązek świeżego tymianku (ewentualnie szczypta suszonego)
łyżeczka soku z cytryny (u mnie gotowy sok Limmi)
5-6 pieczarek
parmezan i szczypiorek do posypania, oliwa z oliwek, sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
Grzyby mielimy, do konsystencji mączki.
Wstawiamy wodę na makaron. W dużej patelni rozgrzewany oliwę z oliwek i delikatnie obsmażymy na niej pieczarki pokrojone w plasterki. Dodajemy całą śmietanę, wino, wrzucam zmielone grzyby, gałązki tymianku oraz sok z cytryny.
Podgrzewamy na małym ogniu, aż sos zgęstnieje. Pod koniec wyjmujemy gałązki tymianku przyprawiamy solą i pieprzem - uważajcie z solą, boczek jest bardzo słony. W tym czasie gotujemy makaron. Boczek kroimy w kostkę i smażymy na osobnej patelni.
Gdy sos zgęstnieje, dodajemy do niego ugotowany makaron. Uwaga! Przypominam, że makaronu nie odsączamy na sitku, a już całkowicie zakazane jest zalewanie go wodą. Ja wybieram makaron specjalną łyżką do makaronu spaghetti i przekładam go od razu na patelnię z sosem. Kilka razy mieszam wszystko tak, aby makaron dokładnie połączył się z sosem.
Całość wykładamy na talerz, posypujemy usmażonym boczkiem, posiekanym szczypiorkiem i startym serem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz