niedzielny KLASYK czyli kotlety MIELONE z ziemniakami

Jaki jest najlepszy sposób, żeby zrobić przyjemność drugiej połówce? U mnie w domu panuje zasada "przez żołądek do serca". Razem z moim ukochanym wiemy, że gotowanie dla siebie nawzajem jakimś magicznym sposobem sprawia, że wszystkie dania wychodzą nam lepsze. 

Ja przez wiele lat miałam olbrzymi problem z kotletami mielonymi - uwielbiam je, mam ich określony smak utarty gdzieś w głowie, ale nigdy nie potrafiłam go odtworzyć... poprzeczka idzie jeszcze wyżej, gdy próbujesz zrobić swojemu facetowi tzw. klasyki polskiej kuchni. W głowie krążą myśli "jego mama na pewno robiła inaczej", "pewnie jego babcia dodawała więcej cebuli" itd. Ale czasami trzeba wziąć się z bykiem za rogi.  W końcu się odważyłam, spróbowałam... i okazało się, że wg. Bartka robię najlepsze mielone pod słońcem (hm). Także dziś podzielę się z Wami moim przepisem. Być może przyda się na niedzielny obiad. 



Składniki:
500 gramów dobrego mięsa mielonego wieprzowego
1 jajko
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
1 czerstwa bułka
bułka tarta
ostra papryka w proszku
słodka papryka w proszku
majeranek suszony
tymianek
trochę mleka, albo śmietanki
sól i pieprz czarny oraz cukier do smaku
odrobina masła zwykłego
masło klarowane
olej rośliny opcjonalnie


Przygotowanie:
Czerstwą bułkę rwiemy na kawałki, umieszczamy w miseczce i zalewamy mlekiem lub śmietanką rozrzedzoną z wodą, tak aby cała bułka znajdowała się w płynie - musi rozmięknąć. 

Cebulę i czosnek siekamy w bardzo drobna kostkę. Rozpuszczamy masło i smażymy je (najpierw cebula, po chwili dopiero czosnek)  na małym ogniu z odrobiną soli i szczyptą cukru, aż do zbrązowienia. Odstawiamy do ostudzenia.

W dużej misce umieszczamy mięso, dodajemy cebule z czosnkiem, całe jajko, przyprawy - u mnie baaardzo dużo majeranku, po poł łyżeczki obu papryk, dwie szczypty tymianku. Możecie mieć wątpliwości, co do ilości papryki, ale ostrą daję bo lubię odrobinę pikantne mielone, a z kolei słodka daje fajny kolor. Bułkę odsączamy z płynu i również dodajemy do miski. Nie wyrzynajcie ten bułki do suchości, w zasadzie powinna ona zostać mocno wilgotna.  Na koniec sól i pieprz do smaku. 

Zaczynamy wyrabianie mięsa... robimy to tak długo, aż składniki nam się dobrze połączą, a mięso będzie odchodzić od ręki. Nie bójcie się gdy całość jest zbyt luźna. W przeszłości mielone wychodziły mi bardzo twarde, właśnie przez to, że bałam się zbyt luźnej konsystencji (że niby będą się rozpadać) i z uporem maniaka dodawałam bułkę tartą. No to teraz formujemy kulki, u mnie trochę mniejsze od pięści, które obtaczamy w bułce tartej*. 

Na patelni rozpuszczamy: albo 1. masło, do którego dodajemy olej roślinny albo 2. masło klarowane. Na początku w wysokiej temperaturze smażymy mielone z obu stron, żeby się związały i przyrumieniły. Potem zmniejszamy ogień i dajemy im spokojnie dojść również w środku. Tą drugą fazę przeprowadzam już pod przykryciem, co jakiś czas dodaje odrobinę wody. Dzięki temu mielone będą naprawdę delikatnie jak obłoczki.

Danie podaję oczywiście z ziemniakami, dodatkowo tuż przed podaniem kotlety możecie udekorować czymś w rodzaju salsy: pietruszkę i kawałek papryczki chilly siekamy bardzo drobno, mieszamy z miękkim masłem i odrobiną soli.

* ja robię bułkę tartą sama, staram się jej nie mielić na drobny pył, dzięki temu panierka jest smaczniejsza. 




1 komentarz: