Uważam, że najbardziej "pyszne" są te książki, które wzbudzają moją wyobraźnię.Dawne książki kucharskie nie miewały ilustracji, lub były w nie bardzo ubogie - podobnie jak granatowa książka, w twardej oprawie którą moja mama trzymała na honorowym miejscu w kuchni : była to Kuchnia Polska. Uwielbiałam ją miłością bezgraniczną i wertowałam ją co najmniej raz w tygodniu.. Dzieło było podzielone na działy - każdy podpowiadał, jakie potrawy gospodyni domowa winna przygotowywać o określonych porach roku... pomiędzy tymi działami znajdował się plik kilku, kilkunastu zdjęć różnych potraw ... mmmmm :D jeżyk z twarożku, z kolcami ze słonych paluszków; drinki w szklankach których rant został ozdobiony cukrem; legendarne koreczki z żółtego sera i kiełbasy.
Zdjęcia były bardzo malownicze - jednak nigdy nie znalazłam w książce przepisów na dania tam prezentowane. To też uruchomiłam wyobraźnie - jakie było zaskoczenie mojej mamy, gdy kiedyś na śniadanie zrobiłam jakieś dziwne stworki z pomidorów i szynki, nie wiedziałam jednak z czego wykonana została brązowa, kleista masa - wykonałam ją więc z kakao ( dziś wiem, że był to najprawdopodobniej pasztet). Na usprawiedliwienie dodam, że miałam wtedy ok. 5-6 lat i nie do końca potrafiłam "łączyć smaki" ;)
Jednak wrócę do mechanizmu wyobrażania sobie tego czego nie widzimy - gdy autor doprowadza do tego, że niemal czujemy opisane przez niego zamachy i smaki.
Dziś sączę sobie zarówno ciociną nalewkę, jak i książkę Mariaż Kulinarny autorstwa Michelle Maisto. Nie bez powodu napisałam, że sączę a nie czytam - ona jest tak pełna aromatów, że trzeba ją smakować - jak danie w najlepszej restauracji.
Michelle Maisto rozpoczyna właśnie wspólne życie z ukochanym Richem - Ona jest Włoszką, On Chińczykiem. Młodzi ludzie pochodzą z zupełnie innych rodzin, próbujący stworzyć rodzinę, jednak często trudno jest im dojść do porozumienia w wielu kwestiach dnia codziennego. Jedyne co ich łączy to miłość do siebie nawzajem, oraz miłość do jedzenia i gotowania.
Polecam Wam książkę Michelle - fascynujące dla mnie jest to, jak tak różne kuchnie mogą pojawiać się na jednym talerzu, jak mogą one na siebie wzajemnie wpływać.
Mariaż wydany został w postaci pamiętnika, gdzie opowieści z dnia codziennego przeplatają się z przepisami Michelle i Richa - gdy czytam tą opowieść, czuję się jakbym była ich współlokatorką, dlatego mam nadzieje że szybko nie skończę "sączyć" tej książki.
Warto zapoznać się również z blogiem Michelle TUTAJ - gdzie bohaterka dzieli się z nami kolejnymi przepisami, trudami życia oraz niespodziankami jakie niesie za sobą wychowywanie dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz