Świnoujście my LOVE

Skuszeni mnogością  sytuacji, w ubiegły weekend wybraliśmy się nad nasz kochany Bałtyk, no naszego ukochanego Świnoujścia - że mamy tam przyjaciół, siłą rzeczy jest to najczęściej odwiedzany przez nas "kurort" nadmorski. Trasę zaczęliśmy wprawdzie dość późno, bo Poznań opuszczaliśmy w okolicach godziny 20.00, jednak nie przełożyło się to absolutnie na formę transportowanego przez nas Wyspiarza ;) Prócz wspominanego osobnika towarzyszyli nam również Tosia i Tomuś.

droga ekspresowa Gorzów Wlk -> Szczecin 

Po dość ( mimo wszystko ) męczącej podróży udaliśmy się na spoczynek. Dnia następnego wstaliśmy "skoro świt", aby zaplanować słonecznie zapowiadającą się sobotę - i tym razem Agata i Grześ nie zawiedli nas, organizując nam wycieczkę - tym razem wybór padł na Kaminnke, wioskę tuż za granicą niemiecką.

 Polsko - Niemieckie przejście graniczne   /    Niemieckie krówki


Sama miejscowość jest niezwykle malowniczo położona po części na wzgórzu z krętą uliczką zbiegająca w dół, gdzie wśród innych domów są też takie, które zamieszkują niemieccy artyści malarze. W górnej części Kamminke jest punkt widokowy z którego widać działki w Świnoujściu i polska część brzegu Zalewu Szczecińskiego. Nad zalewem w Kamminke nieopodal knajpki jest też plaża oraz tuż przy brzegu miejsce na postawienie aut i caravanów.



 Zapomniałam wspomnieć że niezniszczalnymi uczestnikami całej wojaży był 6 letni Wiktor, który całkiem niedawno pokonał ze swoimi rodzicami dystans 205 km... na własnym rowerze!!! A także Werdi "pies który się nie zużywa"

 prawie cała wycieczka - prócz mnie i Wiktora 

Nie była bym sobą, gdybym przez całą drogę powrotną nie myślała, cóż pysznego zjemy na obiadek - jako książkowy przykład turystów, nałożyliśmy nacisk aby skonsumować tradycyjną rybę z tłuszczu, z fryteczkami i surówką, ale były również : placki ziemniaczane z gulaszem, pierogi z mięsem, śledź w śmietanie, zupa grzybowa, oraz schabowy z ziemniakami.

 flądla i dorsz

 Napojeni, najedzeni, podzieleni na grupy, wybraliśmy się do domu - w grupie "realizującej plan indywidualny" znalazła się Tosia, która dnia poprzedniego obchodziła urodziny... wraz z Agatą postanowiłyśmy przygotować dlań małą niespodziankę - niestety ograniczone możliwościami technicznymi, przygotowałyśmy niewielki tort z gofrów ( najlepszych w mieście ) , dżemu, bitej śmietany i skitlesów - o dziwo tort znalazł swoich amatorów, szczególnie w osobie jubilatki... co niezmiernie nas zaskoczyło :)

 torcik

No i niestety - weekend znowu okazał się za krótki - niedziela i czas do domu, ale nie obędzie się bez zobaczenia morza, spaceru po promenadzie i zjedzenia gofra z bitą śmietaną! 

 nadmorskie atrakcje :  bursztyny/woda i piasek/gofy i lody w wafeklach/mydło i powidło ( ponoć są i puszki za 5 zł aby móc w nich wynieść piach morski hi hi )/ wędzone rybki

Cóż - nie da się ukryć że Świnoujście to miasto do którego często chce i lubie powracać - jest tu coś co zawsze wpływa lepiej niż jakakolwiek : aromaterapia, masaż czy sesja u psychologa. Kocham to miasto i tych ludzi ... mimo promu ;)

 warto zwrócić uwagę na ostatnie zdjęcie - oto jedna z wielu upraw Agaty - na składzie posiada 3 takie skrzynki z samymi kaktusikami - szaaaaacun! 

Na pożegnanie - wiadukt w Gorzowie - droga powrotna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz